O nas

Tydzień Kundelka w nutriWILD – Kaja.

Ten tydzień należy do wielorasowych piesków, które związane są z naszą marką – chcemy Wam przybliżyć historie uroczych mieszańców, które zerkają na Was z naszej strony internetowej i które widzicie na reklamach nutriWILD.

Jako pierwszej oddajemy głos Kai, której zdjęcia widzicie na naszej stronie internetowej, Instagramie i Facebooku – to właśnie ona, wraz z Fasterem, składała Wam życzenia z okazji Światowego Dnia Zwierząt. Posłuchajcie:

„Jestem Kaja i mam osiem lat. Kiedy poznałam moich człowieków, miałam niecały rok. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj – zza krat zobaczyłam małego chłopca, który przyszedł do naszego bidula z babcią. Podobno „po małego pieska”. Ha, ha! No… taka mała to ja nie jestem – ważę 48 kg!

Moja ludzka rodzina jest po prostu super! Tworzymy bardzo zgrane stado – jest ludzka mama, tata i ludzki brat, z którym dogadujemy się wyśmienicie i którego znam, od kiedy był ludzkim szczenięciem. Wiecie co? Jestem strasznym łasuchem i oni chowają przede mną przekąski i smaczki w takim specjalnym pomieszczeniu i myślą, że ja nie wiem! Ale ja, kiedy oni nie patrzą, otwieram sobie pyszczkiem drzwi i zabieram to, na co mam ochotę, hihi! Ale ciiiii… to tylko między nami.

Mówiłam już Wam, że jestem duża? To chyba dobrze, bo do mojego domu nie zbliża się żaden obcy. Zauważyłam jednak, że pieski sięgające mi do brzucha też jakoś omijają mój teren. Kiedyś słyszałam, że nie lubią się ze mną bawić, bo jestem za silna, czy jakoś tak…

Za to z większymi kumplami z sąsiedztwa mam taką zabawę, że kiedy są w pobliżu, pokazuję im przez płot swoje zabawki. Szczególnie lubię się chwalić tymi nowymi! W ogóle, lubię się bardzo bawić. Mam też jednego kumpla – Fastera – z którym kiedyś tak się tarmosiliśmy i ganialiśmy po ogrodzie, że poniszczyliśmy kwiaty. Trochę nie rozumiem, dlaczego moja mama była wtedy smutna – może dlatego, że nie zaprosiliśmy jej do zabawy? A może trochę nam zazdrościła, bo też chciała porzucać się z nami na tę mięciutką rabatkę? Hmmm…

Lubię też straszyć okoliczne koty i zawsze na spacerze sprawdzam, czy chowają się w tych swoich kryjówkach. One myślą, że są takie sprytne i ich nie widać, ale ja wiem, że one mają swoje miejsca, z których mnie obserwują. Szkoda, że moi ukochani ludzie nie pozwalają mi ich przeganiać, bo to dopiero byłaby frajda!

Doprawdy, koty są jakieś dziwne… Nie rozumiem, dlaczego włażą na płot, nie mają swoich smyczy (chociaż część z nich ma obroże) i nie wychodzą na spacery z ludźmi. Z całą pewnością byłyby wtedy bardziej obyte w świecie. Wiedziałyby wtedy (jak ja), że przed przejściem przez ulicę należy się zatrzymać, spojrzeć w prawo i w lewo, a nie lecieć na złamanie karku. Albo że przez jezdnię przechodzi się na pasach. Albo, że na komendę „zejdź na bok”, ustępuje się miejsca innym. Przenigdy nie chciałabym być kotem, bo fajnie być psem. A jeszcze fajniej, kiedy ma się taką kochającą rodzinę jak ja.”